czwartek, 24 kwietnia 2014

...taki Dzień, wg Zu

Cześć, to Ja Zuzia
Dzisiaj to ja opowiem Wam jak spędziłyśmy dzień, bo Mama miała napisać o książkach, bo w końcu wczoraj był "book day" :) i parentingowy internet kipi postami w temacie, więc w sumie mama nie musi, jak inni już napisali, to po co tak? ;). Ale Mama i tak napisze o Moich książeczkach, bo chce o nich napisać, bo bardzo je lubimy, ale to nie teraz, nie dzisiaj, bo dzisiaj Mama ma zajętą głowę trochę bardziej niezrozumiałymi dla mnie problemami. Bo ja nie rozumiem jak Tata może nie Kochać swojego Dziecka, bo Mój Tata mnie kocha i ja Kocham Jego. A najbardziej to wtedy jak Mój Tata wychodzi na piłkę albo do pracy, a ja właśnie chcę z Nim grać w tą piłkę albo żeby właśnie wtedy puścił mi latawiec, tak wtedy najbardziej go Kocham.I wtedy własnie płaczę tak mocno i tak głośno, że sąsiedzi myślą, że zrobiłam sobie kuku, a ja tylko chcę do Taty. I Mama wtedy mówi Tacie, że " to wyjedźcie razem za bramę" i mordka mi się cieszy na samą myśl, bo Mój misterny ( w sumie nie wiem co to znaczy, ale często słyszę to słowo, jak Mama opowiada Babciom, że zrobiłam coś bardzo dokładnie) plan udał się na maxa i  o 8.rano pojadę z Tatusiem....a Tatuś trochę z grymasem, że " czy Ja zawsze muszę się przez Was spóźniać..." , ale Ja wiem, że to dlatego, że za późno wstał i tak na prawdę to Nas Kocha i jak wróci z pracy to będzie się do Nas przytulał i dawał buziaki. Więc z uśmiechem na buzi ładuję się Tacie na kolana do "tato(auto)" i jedziemy, a Ja Cieszę się Bardzo Bardzo i Tata też się wreszcie usmiechnął, więc myślę, że też lubi te "Nasze" wspólne "wyjedźcie razem za bramę..."  I dzisiaj ramo też razem wyjeżdżaliśmy za bramę :) Fajnie było, bo mama założyła mi tylko bluzę i skarpetki, więc ciepły wietrzyk smyrał mnie po nóżkach hihihih :)
Od rana było tak cieplutko, że Mama nie mogła mnie złapać, żeby mnie ubrać, bo wolałam biegać na golaska, bo tak ciepło było Mi i fajniej Mi boso i w ogóle. ale musiałysmy wyjść na dworek, bo tak, więc jak już poczułam że na dworku też jest fajnie, to  ubrałam Moje fajniusie kaloszki, bardzo je lubię, chociaz mama nie była zachwycona, że znowu je zakładam, " bo to jednak guma" i Moja stópka się w niej w taki ciepły dzień poci, ale zgodziła się i Mogłam dumnie paradować w  Moich pięknych cayolkach :)
ale na prawdę zrobiło Mi się ciepło w stópki, ba Mama zapakowała mnie w rajty, to mogłam się zgrzać, taak? Więc zsunęłam cayolki i badałam jak stąpa się po piasku i trawie i kostce w rajstopie i powiem Wam, że to bardzołaskocze, hihih, ale to miłe jest :) A jak już nie chciało Mi się chodzić to posadziłam pupal na czym się dało i sprawdzałam jakie w odbiorze są roślinki przeróżne, przez rajstopkę, fajnie było :) Lubię jak Mama pozwala Mi biegać bez bucików :) .
Z resztą to udowodnione, że bieganie boso(w moim przypadku prawie, bo ta rajstopa wredna jednak była, ale Mama mówiła, że to po to, żeby mnie robaczek żaden nie ugryzł, a Ja robaczków nie lubię, (ale od Świąt, kiedy Mama powiedział, że robaczki też mają swoje robaczątka i święcą jajka to szanuję je i akceptuję ). Zniosłam jakoś tą rajstopę...
 
A potem przypomniałam sobie o latawcu, że chciałam, żeby tata puścił i Mama powieziała, że jak wróci z pracy to Go pomęczymy ( Tatę, nie latawiec :) ) to pomyślałam, że będzie Mu (Tacie) miło, jak dam Mu te piękne tulipany, które rosły pod domkiem,no i  było im smutno,że tak same 2 zostały( bo resztę psy zdeptały no i wczoraj dla Julci jednego zerwałam, a właściwie to jednego kwitnącego i jednego nierozwiniętego, to z tego co Mama mówi, to dwa) ...
No to zerwałam te dwa  i dla Taty do wody włożyłam, żeby dać jak wróci :)
A potem Mama chciała pozamiatać przed domem, ale Mnie się ta szczotka bardziej przydała, bo przecież fajniej dla miotły jest być tą latającą niż zamiatającą. Dlatego zabrałam ją Mamie i Sobie latałam na Miotle :) Tata by dopowiedział " jak na Wiedźmę przystało", bo Tata tak Nas rozśmiesza z Mamą, że Mówi do Nas "te Moje Wiedźmy " :) A Nam się to podoba nawet, bo oryginalnie jest :)

A jak już zmęczyłam się lataniem to poprosiłam Mamę, żebyśmy troszkę poczytały, ale nie za dużo, bo przecież taki ładny dzień ... to sprawdziłyśmy co "pożarła Bardzo Głodna Gąsienica", ale tylko w sobotę, bo w inne dni to zjada nudne rzeczy,a w sobotę, to hmmm  ta gąsienica, to jednak żarłok
A potem poszłyśmy do domku i zjadłyśmy serki, ni trochę nie były eco, ani nawet troszkę nie były zdrowe, za to były bardzo smaczne :) , co widać na Mojej bluzeczce, bo nie pozwoliłam Mamie włożyć Mi śliniaka, bo tak!
A w trakcie posiłku zwrócił Moją uwagę wiatraczek i kazałam Mamie dmuchać, żeby sie poruszał, ale mama zaproponowała, żebysmy sprawdziły jak wiatr będzie poruszał wiatraczkiem, więc wyszłyśmy na dworek, bez czapki :D bez bucików :D
Bardzo podobało Mi się jak wietrzyk kręcił wiatraczkiem, pochłonęło mnie to bez reszty i było jeszcze fajniej, że bez czapki :D
Bo Moja Mamusia pozwala Mi biegać bez czapki- czasami-  i lżej mnie ubiera, bo uważa, że "lepiej jest przechłodzić niż przegrzać" i "tota A." też tak uważa, wiem, bo słyszałam, jak wczoraj rozmawiała z Mamusią :)
na prawdę Fajni się kręci, cooo ;) 
Chciałam dać wiatraczek żeby Fredzio dmuchnął, ale on tylko położył się pod garażem a Mamusia mówiła, żeby Mu nie przeszkadzać, bo mnie wreszcie ugryzie....no nie wiem. 

Jeszcze próbowałam bawić się piłeczką, ale wiało tak mocno, że nie dałam rady, więc zabrałam pod pachę, żeby Mi nie uciekła... 
I pobiegałam jeszcze troszeczkę w rajtach, ale kazałam Sobie założyć jeszcze skarpetkę, jedną :) 
A
 
A potem taka byłam zmęczona,że o 16.zasnęłam o tak:
 

Aha, dałam Tacie kwiatki, ale nie puścił "tatca(latawca)", bo spieszył się na piłkę, ale znów "pojechałam z Nim za bramę" :D, ach ten Mój płacz to ma Moc ;)

Ale to był fajny dzień, lubię takie bezczapkowo-bezbucikowe dni i lubię kiedy Mama się uśmiecha, Ja też się wtedy uśmiecham :)

Pozdrawiam Was Cieplutko!!!
Damy Radę Razem ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz