piątek, 6 czerwca 2014

tatory, asia i atza... part1.


Książeczki Nasze Kochane, ulubione, znielubione, ładne i brzydkie, kolorowe i szaro-bure, rysowane, "grafikowane" komputerowo, z lekkim tekstem, z pokręconym też, z trudnym i z tym cholernie długim i nie pasującym do obrazków i z obrazkami pasującymi jak pięść do oka... te tańsze od tych 'modnych', ale i te droższe, modne też, a co ;).  Książek Ci u Nas dostatek, bo jakoś tak Matce na czerep padło i kupuje, kupuje, kupuje, pożycza, pożycza, pożycza...a Ojciec puka się w czoło " nie masz na co wydawać Kobieto?"....- no mam, no i co? ...
Do tego Szanowne Dziadostwo Swoje podarki dołoży i Matka szczęściem pała we wszystkich kierunkach,że łoJezu.
Lubię książki, lubię czytać,lubię nowe w Naszym domu książki, jak nie mamy nowej, to swędzi mnie w żołądku gdzieś,że teej z tyym kotkiem to już mam pod gwizdek a teej z tą gwiazdką to już lepiej, żebym nie widziała...bo zdepczę, podrę,zjem,zwymiotuję,skleję i jeszcze raz podrę...





 

 Zbierałam się do tego posta, jak do jeża, bo chciałam wszystko na raz w jednym i mieć z głowy i już. Aleee, się nie da . Dlategóż dzielę toto na 3 partsy i bedzie grało :)  Part1, to książki "czytane" te, lubiane, te tańsze, te brzydsze :

Takżę tak, mamy opisaną już knigę tą niemodną o "kotku psotku",mamy tą modną o "Bardzo głodnej gąsienicy" i mamy książek pudło całe czytane,przeglądane razy setki,od poniedziałku do piątku o różnych porach i z różnym natężeniem. Zdarza się, że nie czytamy, nawet nie oglądamy, bo znudziły Nam
się czytadła wszelakie i już. Ciśnienia na czytanie, ani parcia na chowanie geniusza u Nas nie uświadczysz... bo jesteśmy tacy,że robimy to na co mamy ochotę, jeszcze póki co ;) bo kiedys nadejdzie czas na "mamoo chodzmy do kina na..." albo " mamoo chce hulajnoge taka jak ma Marysia, Zosia, Krysia i zadnej innej" wiem,bo sama tak mialam,heh czasem to jeszcze mam :)
Ale do tematu przewodniego Matka,"do ksiazek" ,ajh,jak ja nienaeidzilam jak Matka Matki czyli babcia Z.albo Moj dziadek,zwany Henkiem krzyczeli" do ksiazek!",a teraz proszszsz i sama temat zaczelam...kto by pomyslal?
Z tych nie modnych raczej, mamy " Świeci gwiazdka"(jak zapytasz Moją Córkę co to to powie 'atzaa"- że gwiazda w sensie, bo księżyc, to 'sieżys' ;) )(wyd.Egmont,wiersze pisał Zbigniew Dmitroca, kosztowała złotych 16,99), nad ktorej zakupem wahalam sie miedzy nia a "ksiazka auto wyd.2 siostry.wyboru dokonala Z.i wiecie co? To byl trafiony wybór! Tekst jest leciutki,milusi,wprost do podusi na ' tuz przed zasnieciem' obra ki latwe,rysowane jakby pastelami,co Matka uwielbia,bo tak! No i w te gwiazdki mozna wkladac paluchy,wiec aach. Ksiazeczka Nas kupila, We like it ;) so much,do przesytu...
De mode nr2. "Bajeczki o zwierzętach- Wiewioreczka"(wyd. Elżbiety Jarmołkiewicz,a cena kosmiczna, bo 3,99zł :) ),zwana przez Z 'asia'- może, że w reklamie jest "Baśka, a co Ty tak te orzechy wyrzucasz?"  :)????, wymiętoszona w każdą stronę,bo jeszcze z czasów ząbkowania ona Ci jest,a jak od małego książki lubić,a lubić to nie koniecznie tylko czytać,bo i do ciamania dobre,zwłaszcza na 3-ki ) bo tam mało co się mieści;). Tekst,do d.bo długi jak cholera i wg mnie szybciej i przyjemniej opowiedzieć brzdącowi co tam na tych obrazkach ... obrazki przypominają trochę te z książek z moich czasów przedszkolnych,ale może to kwestia druku ;) tak,czy owak knigę już raz kleiłam,bo karty chciała pogubić...i się trzyma i ma się dobrze i Z sama z czasu zerknie,co tam u tej 'wiewióry' co to bala się sama do lasu po grzyba i kto jej pomógł znaleźć, wyrwać i przewieźć podgrzybka na czaj do mamy wiewiory ;)
"Bajeczki z podwórka i znad rzeczki", (wyd.Olesiejuk, pisała Urszula kozłowska, za złotych 5,99) ,zbiór przyjemnych wierszyków o kaczce,co to " lubi co dzień moczyć piórka w chłodnej wodzie", o kotku "ktory zna wrozki i mruczy do poduszki",o "pani gasce". Ktorej " w pewien piatek 6 wyklulo sie gasiatek", o owieczce.ktora " z barankiem codzien sie tutaj pasie na trawie", o koniku,o kurze,o krowie i psie. Wiersze spoko,rysunki jak z "moich podr.przedszkolnuch" ,cena ok,ogolnie " jestesmy na tak".
I wreszcie te 'tatory' Książka zwie się "Gospodarstwo i życie na wsi"(wyd.Olesiejuk) nie wiem ile kosztowała, przypuszczam, że nie więcej niż 10zł, to podarek od Babci Ani na Wielkanoc o.O ...
Tutaj to dopiero tekst nie pasuje, znaczy pasuje o obrazków,ale khm np, na tej stronie są podpisane maszyny rolnicze, która to która, a na prawej stronie "Maszyny rolnicze.W niektórych krajach afrykańskich bawełnę nadal zbiera się ręcznie." a jak widać na focie pokazane są maszyny rolnicze, a nie Afrykańczycy-? zbierający bawełnę .... więcej o tekście nie trzeba pisać ;) za to w książce jest mnóstwo zdjęć, więc jest co oglądać. Ale Moja Córka i tak szuka 'tatorów' pokazuje paluchami i zamyka- to chyba najlepsze podsumowanie tej pozycji ;) .

Mamy jeszcze książeczkę Szanownego Pana Artura Andrusa, która jest przezabawna, ponieważ pisana Pana Arturowo Andusowym językiem :),dla Mła śmiesznie jest, to żem kupiła tak? ;) się zowie " Bzdurki, czyli Bajki dla dzieciIinnych" W empiku polecali, za peypallowe punkty wzięłam :) 
Jest bajka o "rzodkiewkowej królewnie", której mama nazywa się "jaśnie wielmożna tak nie można", a tato "spoko, spoko", jest bajka o "Dentyście, który bał się małego Franka", i wołał "Ola Boga, Ola Boga"... Zuu i Ja lubimy tak czasem zerkać. Na zdjęciu początek bajeczki "skąd te bzdurki?"
 A tu już bajka "Szkoła Dziadka niejadka" "Dziadek niejadek lubił jeść, ale nie lubił jeździć"... dziadek był na emeryturze, chciał bawić się z wnuczętami, ale były juz za duże i "potrafią bawić się same", a Babcia Adela nie chciała się z nim bawić. Kiedyś pracował w zoo i usypiał zwierzaki np.

" Luli, luli dylu, dylu
                                                            
Śpij kochany krokodylu,
                                                                                                    Zaśnij a Ja Ci pogłaszczę,
                                                                                              Ogon , tułów oraz paszczę.
                                                                                               Śpią żyrafy i pawiany, 
                                                                                              Zaśnij gadzie mój kochany..." 

 dziadek był na emeryturze,więc nudził się chłopina, wynalazł sobie zajęcie- uczył zwierzęta zwierzęcego, np. Panią Świnkę- kociego "proszę powtarzać -miał, miał, miałoo...".
A My zerkamy do "Dziadka niejadka", jak Z tęskni za dziadkiem.....zerkamy, czytamy a potem hop, siup podaje mi telefon i "mama, tete dziadzi" i Ja Matka wybieram nr dziadka i się hihrają przez telefon i buziaki dają, że aaach :) Zuza uwielbia Dziadka :)
Wszystkie bajki zakończone sa morałem "Bo tak naprawdę...", np" Bo tak naprawdę...Warto się uczyć języków obcych, ale najważniejszy jest ten pierwszy- ten, którego nauczyli mama i tata. I jeszcze jedno- jak się ma męża na emeryturze, to trzeba mieć niedaleko aptekę, a na pieszczoty nigdy nie jest za późno."
 W następnej odsłonie będą książeczki te z tych "modnych". Kilka mamy, więc będzie krócej :p

P
 prosze wybaczyć 'szalejące' zdjęcia, ja nie jestem super specem informatyznym, więc wklejać zdjęcia to dla mnie krwotok palców jest i już... ;)cieszyć się w ogóle, że pisze cokolwiek :p
Paaaaaaa ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz