niedziela, 4 maja 2014

C- jak kałuża.


Kałuża, taka zwykła i niezwykła zarazem...kupę radochy niesie za sobą, za darmochę-dla Matki ważne(dla Ojca jeszcze bardziej, ale to nihil novi , jak mawiali starożytni ;p)...

a ile radości z niej(z tej kałuży) Małe ma??- niepoliczalne to jest.
Ile zmartwień matczynych, że zamoczy porty i kurtę i skarpety mokre będą- w cholerę...

Ile próśb matczynych, że "może obejdziemy kałużę, Kochanie???"- w cholerę...
Ile zachodu Matczynego, żeby skompletować Małe, żeby "do Boga i do ludzi..."- w cholerę...
Bo albo nie pasuje obuwie albo Małe nie odzieje obuwia, bo "mama, neee" i kręci głową w tę i we wtę, że się mało nie urwie(głowa)..."mama daaa" i paluchem na Matkowe obuwie wskazuje...


Toteeż,  dlategoż Ja, Matka cel postawiłam Sobie " zdobyć...dla Niej, Córki Mojej, te Nasze". Dlategóż, wieczorami wnikałam w cyberprzestrzeń w poszukiwaniu tych dla Niej, Córki Mojej. 
 Chciałam, żeby "dobre, bo Polskie"-  dla Mła ne maa...Chciałam, żeby modne były(znalazłam,ale), -e, eee, dla Mła dać za but-y na mniej niż sezon 100zł i w gorę, to trochę co najmniej 'too much'...
Chciałam, tych z przyjemnym wzornictwem dla oka Mego i Jej, tych, które każdej stylizacji(umówmy się z tym u Nas różnie bywa ;)) dodawały uroku, a nie robiły Mi z Córki Mojej tzw."dzidzię piernik". Chciałam, żeby nie powielać różowej masówki zalewającej każdą dziewczęcą rzecz...(to Moje zdanie, jest, tak? No!. :)....
  'calosz' dance by Zuza ;)

...Był wieczór, jak każdy, spokojny, nudny.
Zuzka spała w pokoju obok, On pracował, Ja 'z nosem w laptopie', bo szukam, taak?
to muszę, uważnie przyglądać się, taak? ... I nagle  olśnienie!
"Są, Są, Są" wrzasnęłam, aż On podskoczył, aż pierdyknął się kolanem w róg stołu...oups...
"Zgłupiałaś?!? Dziecko obudzisz..."
zgłupiałam :)
 Jak to  Ja pokazałam, On nie powiedział "Nie" znaczy zgodził się, tak ;)? Zamówiłam, a jakżę :) 

Ku Mojemu zdziwieniu, że jednak udało się, znalazłam ideał Mój. cayole. Przedstawiam Je Wam teraz bo już dłużej na fotki z kałużami nie będę polować;) a pewnie się trafią jeszcze, to zamieszczę, a jakżę:). 
Mnie kupiły! W szoku jestem, ale tak, to był bardzo dobry wybór.




I są, są, są...
Po pierwsze primo są: oryginalne, nietuzinkowe

Po drugie primo są: Polskiego pomysłu i Polskiego projektu( a wg mnie rynek zasypany jest disneyowską kalką i wszędobylskim różem- no nie wiem, jakoś mi ten róż nie leży.. kurtka różowa, wiem, ale pudrowa bardziej :p)

Po tercio są: zdobione piknie, z gustem, nie kiczowato( z Moich obserwacji wynika, iż dzisiaj to rzadkość i luksus, żeby coś nie było kiczem)

Po przedostatnio są: miękkie, "wyginają śmiało ciało" Dziecior gania, fika, miętosi rączkami ...są mięciutkie na tyle, że mała stópka nie skręci się przy upadku i lekuśkie, to ważne było dla Mła, bo Córka Moja ma rok i 7miesięcy, więc nie skrzywdzę Jej i trepa nie założę.

I po ostatnio ;) są: Do Pozazdroszczenia  :p  bo są, też takie Chcę! ;)

Nasze są białe  zdobione kolorowymi zabawnymi myszkami, więc pasują do wszystkiego :)


 
Są, są, są... te, bez których zabawa na powietrzu zakrapiana błockiem, czyli porą deszczową, nie jest pełna i prawdziwa, bez taplania się w kałuży, tak? Bo kałuża, to raj przez wielkie "R" dla Kurdupla( dla MOjej Córki na pewno, przypomnieć posta "Mokra robota")... trzeba w nią wejść(w ta kałużę) i "pokopać" wodę, żeby zrobić falę, potem trzeba wyjść(z tej kałuży), żeby się przypadkiem nie zorientowała (ta kałuża), że chce się doń wskoczyć. A potem to już taplać się(w kałuży ;) ) rączkami można do woli...

Każda kałuża jest inna.Są małe (jak tu, w tej szczelince)
i duże, płytkie i głębokie, widoczne z odległości 100m(aż trzeba lecieć z prędkością światła wpadając na psy i depcząc koty, byleby tylko gicior do tej kałuży wpakować i uzębienie z radości ukazać)i ukryte pod listowiem i trawskiem wszelakim. Kałuże są przeróżniste. Ale teraz Aniołki się buntują i jak Z śpi to pada i sa kałuże, a jak Z wychodzi na worek to słonko świeci i robi się suchutko...(o co choo?)
 
Dotarły do Nas już po "deszczach niespokojnych", za późno Matka zamówiła.... :/ zdarza mi się popełnić błąd... człowiekiem jestem, tak?
Nie bardzo mamy okazję przemaszerować przez kałuże, ale Zuzce na tyle się podobają, że biega w nich po domu, a nawet karze je sobie ubrać do szamania.... hę?
  o.O

 Że fajne chyba są, coo??? 
No i offcours sama odziewa je też, no bo jak inaczej by mogło być ;) 
 
No mnie kupiły! - Moją Córkę też :)


  Dla Ciebie Czytelniku Kochany mamy voucher ( 50%  ceny + koszty przesyłki ) na cayolki. 

PolecaMy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz